Coraz mocniej dociera do mnie, że więcej uwagi powinienem poświęcić rozmyślaniu.
W swoim kapłańskim życiu przechodziłem różne etapy. Od trzech lat staram się regularnie odmawiać Różaniec. Może to kogoś zdziwi, jednak opuszczając mury seminaryjne, nie miałem w zwyczaju odmawiać Różańca. Cóż, moja wina jest ewidentna, czas seminaryjny duchowo „przespałem”. Moglem rozkochać się w modlitwie jednak tego nie zrobiłem.
Dzięki łaskawości Boga dziś odkrywam to, co inni wypracowali sobie już jako seminarzyści.
Coraz mocniej dociera do mnie, że regularne rozmyślanie jest mi potrzebne. Poszukuje obecnie odpowiednich dla mnie, jako kapłana, rozważań. Myślę, że znajdę właściwe. Od czasu, gdy wypowiadam słowa „nie ja Panie, lecz Ty”, wszelkie trudności mają tendencje do samorozwiązania.
Postrzegam to jako pomniejsze cuda, dziejące się w życiu ludzi, również i w moim.
Ostatnio pojawiła się myśl.
Myśl o tym, że obowiązkiem zakonnika jest nauczyć się pokory.
Dziwne słowa. A jednak i zakonnik może przywyknąć do tego, że ma ostatnie słowo.
Pojawiła się myśl, że jeśli głośno potrafię udowadniać swoje racje, to o pokorze nic nie wiem. Gdy mam siłę walczyć, to o pokorze nic nie wiem. Odpowiedź skrywa się w milczącym Hiobie, który zanurzony cierpieniu wypowiada – „Pan dał, Pan zabrał, niech imię Pana będzie błogosławione”. Gdy głos uwięźnie w gardle a zamiast złości i chęci odwetu pojawi się przebaczenie, na twarzy naznaczonej smutkiem. To znów mam możliwość czegoś nauczyć się w szkole Boga.
Pax et Bonum
Nie cuzlugiemi natosopowodu suego cylia... cysia, lekufamy...
7 miesięcy temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz